Marzenia się spełniają… Hmmm… Same, raczej nie 😉.
Do zrealizowania naszych marzeń, o wyprowadzce z miasta i budowie jurt potrzebowaliśmy świadomych decyzji i akcji. To właśnie dzięki nim, jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Wierzę w odpowiednie osoby, które spotkaliśmy na drodze, zdarzenia i ciekawy zbieg okoliczności, który przywiódł nas właśnie do Leszczyńca.
Jednak marzyć można bez końca. I to wcale nie oznacza, że któreś z tych marzeń samo się zrealizuje. Powiem więcej, warto mieć bardzo konkretne marzenia i wizję tego, do czego będziecie dążyć. My wiedzieliśmy, że szukamy klimatycznego miejsca, położonego w dziczy, z widokiem na góry. Marzyliśmy o tym, żeby coś, co powstanie na tej ziemi jak najpiękniej się z nią komponowało. Jurty okazały się strzałem w dziesiątkę. Lekka konstrukcja, wpuszcza dźwięki do środka znacznie lepiej niż dom. Dzięki temu, można poczuć połączenie z naturą nawet wtedy, kiedy jest się w środku.
Jurta to rozwiązanie całoroczne, co dla nas jest ogromnym plusem. Zimą, kiedy wszędzie wokół jest biało i zimno, wystarczy, że do kozy dorzucicie kilka kłód, a robi się ciepło i przyjemnie. Słychać trzaskające drewno i widać płomienie. Jest niezły klimat. Jurta dzięki izolacji z wełny drzewnej dobrze trzyma ciepło. Latem dzięki świetlikowi w dachu i ciągłej cyrkulacji powietrza, jest bardzo komfortowo.
Naszym marzeniem było przemycić kilka recyklingowych, eko rozwiązań. I tak w jurtach pojawiły się fotele z czasów PRL. Zamiast na śmietniku, dumnie prezentują się w Kryjówkowej przestrzeni. Są myjki z juty i konopii. Jest trochę gadżetów z targu staroci takich jak młynki do kawy, dzwonki, bębny, miski, sztućce, otwieracze i inne drobiazgi. Jest kompostownik, do którego możecie wyrzucać wszystko, co natura rozłoży na części pierwsze. W sezonie do jajecznicy możecie zerwać szczypior rosnący w baliach obok jurt, albo miętę do mohito. Są takie bajery, jak robiony przeze mnie odświeżać powietrza i mydło na kapslu (kryjówkowi goście wiedzą o co chodzi ;).
Czy zrealizowaliśmy już swoje marzenie? Nie do końca… 😉 Mamy chęć na więcej. Ostatnio myślimy nad częścią wspólną, w której będzie można zjeść wegetariańskie i wegańskie pyszności, kupić lokalne wyroby, posłuchać dobrej muzyki na żywo. Takie miejsce dla dziwaków, którzy bez ogródek, będą mogli zamówić wegańskie ciacho i bezkofeinową kawą z mlekiem roślinnym ;). Marzymy też o permakulturowym ogrodzie, który powoli będziemy budować i o przeniesieniu się do małego domku, który wybudujemy na działce sąsiadującej z jurtami. Tak, żeby było jeszcze bliżej i łatwiej ogarniać codzienność.
Pomysłów mamy mnóstwo. Najważniejsze to konsekwentne ich realizowanie. Wiedza o tym co nas kręci i w którą stronę chcemy iść. Nasz kierunek to samowystarczalność i bliskość natury. Jaki jest Wasz? Jakie marzenie spełniliście, spełniacie, czy będziecie spełniać? Dla Wszystkich słuchających głosu serca. Hugs i kciuki w górę! ♥️
Peace out! Marta